Po najbardziej dotkliwej porażce w karierze, poniesionej w dodatku z rąk swojego arcyrywala, wielu zastanawia się co dalej z Mannym Pacquiao? Jedynym, który nie ma wątpliwości co robić, jest sam Pacman. On wie, ze będzie walczyć dalej.
Starzejący się piłkarz, nie biega już tak szybko i co najwyżej zostaje okiwany przez młodszego przeciwnika; koszykarz zalicza więcej strat i coraz rzadziej popisuje się efektownymi wsadami; najboleśniej o upływającym czasie przekonują się jednak pięściarze. Ci, którym się poszczęściło siadali zrezygnowani w swoim narożniku, bo trener nie pozwolił im wyjść do następnej rundy, prawdziwi pechowcy padali nieprzytomni na deski. Boks jest sportem dla dumnych ludzi, dlatego to upokarzające uczucie siedzi w nich jak zadra. Nie chcą się poddawać. Próbują wracać, a potem jeszcze raz i jeszcze raz.
Nie wiem, czy Manny Pacquiao pójdzie tą drogą. Ale kiedy zobaczyłam jak po idealnym prawym sierpie runął na ziemię jak ścięty i przez parę minut nie dawał znaku życia, pomyślałem „powinien odejść”.
Nazajutrz największe serwisy sportowe pytały „czy to koniec Mannego Pacquiao?”. Odpowiedzi udzielił sam bokser, mówiąc w rozmowie z telewizją HBO, że chce walczyć dalej i „jeśli będzie taka możliwość”, to chętnie jeszcze raz zmierzy się z Marquezem. Nie powinno nas to dziwić. Pacquiao ma co najmniej kilka powodów, aby nie myśleć jeszcze o zawieszeniu rękawic na kołku.
Po pierwsze: Pacman jest prawdziwym wojownikiem, który dzięki własnej determinacji przebył drogę od slumsów Manili do fotela senatorskiego. Zawdzięcza boksowi wszystko, co osiągnął w życiu, dlatego nie zostawi go tak łatwo. Co innego miałby robić? Eksperci mówią, że może poświęcić się polityce, że może boks przestał go już bawić i myśli o fotelu prezydenckim. Może. Ale jeśli oczekujecie, że Manny Pacquiao zakończy teraz karierę, zamieni salę treningową na salę obrad senatu i mając 33 lata będzie występował w reklamach, filmach albo zacznie nagrywać kolejne płyty, to żądacie żeby stał się kimś kim nie jest.
Po drugie: pieniądze. Na pewno odgrywają ważną rolę w decyzji o kontynuowaniu kariery. Pacquiao prowadzi wystawny tryb życia, sporo wydaje i zawsze będzie ich potrzebował. A co może przynieść więcej pieniędzy niż…
Rewanż. Pacquiao vs. Marquez V? Właśnie! Pierwszą rzeczą jaką Pacquiao zrobił po opuszczeniu szpitala, było obejrzenie nagrania z walki. Chciał „sprawdzić gdzie popełnił błąd”. Nie wierzę, żeby oglądał powtórkę i nie myślał o zemście. Choć ani Pacquiao ani Marquez tego nie planowali, rywalizacja między nimi zdefiniuje ich kariery. Będzie trwać tak długo, jak długo będą mieli sobie coś do udowodnienia. A czwarta walka dostarczyła więcej pytań niż odpowiedzi.
TT